Polish Biblia Gdanska (1881) 1A odpowiadając Jezus, zasię im rzekł w podobieństwach, mówiąc: 2Podobne jest królestwo niebieskie człowiekowi królowi, który sprawił wesele synowi swemu; 3I posłał sługi swe, aby wezwali zaproszonych na wesele; ale nie chcieli przyjść. 4Znowu posłał insze sługi, mówiąc: Powiedzcie zaproszonym: Otom obiad mój nagotował, woły moje i co było karmnego, pobito, i wszystko gotowe, pójdźcież na wesele. 5Ale oni zaniedbawszy odeszli, jeden do roli swojej, a drugi do kupiectwa swego; 6A drudzy pojmawszy sługi jego, zelżyli i pobili je. 7Co gdy król usłyszał, rozgniewał się, a posławszy wojska swoje, wytracił one morderce, i miasto ich zapalił. 8Tedy rzekł sługom swoim: Weseleć wprawdzie jest gotowe; lecz zaproszeni nie byli godni. 9Przetoż idźcie na rozstania dróg, kogokolwiek znajdziecie, wezwijcie na wesele. 10Tedy wyszedłszy oni słudzy na drogi, zgromadzili wszystkie, którekolwiek znaleźli, złe i dobre, i napełnione jest wesele gośćmi. 11A wszedłszy król, aby oglądał goście, obaczył tam człowieka nie odzianego szatą weselną; 12I rzekł mu: Przyjacielu! jakoś tu wszedł, nie mając szaty weselnej? A on zamilknął. 13Tedy rzekł król sługom: Związawszy nogi i ręce jego, weźmijcie go, a wrzućcie do ciemności zewnętrznych, tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. 14Albowiem wiele jest wezwanych, ale mało wybranych. 15Tedy odszedłszy Faryzeuszowie uczynili radę, jako by go usidlili w mowie. 16I posłali do niego ucznie swoje z Herodyjany, mówiąc: Nauczycielu! wiemy, żeś jest prawdziwy, i drogi Bożej w prawdzie uczysz, a nie dbasz na nikogo; albowiem nie patrzysz na osobę ludzką. 17Przetoż powiedz nam, co ci się zda? Godzili się dać czynsz cesarzowi, czyli nie? 18Ale Jezus poznawszy złość ich, rzekł im: Czemuż mię kusicie, obłudnicy? 19Pokażcie mi monetę czynszową; a oni mu podali grosz. 20I rzekł im: Czyjże to obraz i napis? 21Rzekli mu: Cesarski. Tedy im rzekł: Oddawajcież tedy, co jest cesarskiego, cesarzowi, a co jest Bożego, Bogu. 22To usłyszawszy, zadziwili się, a opuściwszy go, odeszli. 23Dnia onego przyszli do niego Saduceuszowie, którzy mówią, iż nie masz zmartwychwstania, i pytali go, 24Mówiąc: Nauczycielu! Mojżesz powiedział: Jeźliby kto umarł, nie mając dzieci, aby brat jego prawem powinowactwa pojął żonę jego, i wzbudził nasienie bratu swemu. 25Było tedy u nas siedm braci; a pierwszy pojąwszy żonę, umarł, a nie mając nasienia, zostawił żonę swoję bratu swemu. 26Także też wtóry i trzeci, aż do siódmego. 27A na ostatek po wszystkich umarła i ona niewiasta. 28Przetoż przy zmartwychwstaniu, któregoż z tych siedmiu będzie żoną, gdyż ją wszyscy mieli? 29A odpowiadając Jezus rzekł im: Błądzicie, nie będąc powiadomieni Pisma, ani mocy Bożej. 30Albowiem przy zmartwychwstaniu ani się żenić, ani za mąż chodzić nie będą, ale będą jako Aniołowie Boży w niebie. 31A o powstaniu umarłych nie czytaliście, co wam powiedziano od Boga mówiącego: 32Jam jest Bóg Abrahama, i Bóg Izaaka, i Bóg Jakóba? Bóg nie jestci Bogiem umarłych, ale żywych. 33A usłyszawszy to lud, zdumiał się nad nauką jego. 34Lecz gdy usłyszeli Faryzeuszowie, że zawarł usta Saduceuszom, zeszli się wespół. 35I spytał go jeden z nich, zakonnik, kusząc go i mówiąc: 36Nauczycielu! które jest największe przykazanie w zakonie? 37A Jezus mu rzekł: Będziesz miłował Pana, Boga twego, ze wszystkiego serca twego, i ze wszystkiej duszy twojej i ze wszystkiej myśli twojej. 38To jest pierwsze i największe przykazanie. 39A wtóre podobne jest temuż: Będziesz miłował bliźniego twego, jako samego siebie. 40Na tych dwóch przykazaniach wszystek zakon i prorocy zawisnęli. 41A gdy się Faryzeuszowie zebrali, spytał ich Jezus, 42Mówiąc: Co się wam zda o Chrystusie? Czyim jest synem? Rzekli mu: Dawidowym. 43I rzekł im: Jakoż tedy Dawid w duchu nazywa go Panem? mówiąc: 44Rzekł Pan Panu memu: Siądź po prawicy mojej, aż położę nieprzyjacioły twoje podnóżkiem nóg twoich. 45Ponieważ go tedy Dawid nazywa Panem, jakoż jest synem jego? 46A żaden mu nie mógł odpowiedzieć i słowa, i nie śmiał go nikt więcej od onego dnia pytać. |