Polish Biblia Gdanska (1881) 1Pieśń wyuczająca podana Asafowi. Słuchaj, ludu mój! zakonu mego; nakłońcież uszów swych do słów ust moich. 2Otworzę w podobieństwie usta moje, a będę opowiadał przypowiastki starodawne. 3Cośmy słyszeli, i poznali, i co nam ojcowie nasi opowiadali. 4Nie zataimy tego przed synami ich, którzy przyszłym potomkom swoim opowiadać będą chwały Pańskie, i moc jego, i cuda jego, które uczynił. 5Bo wzbudził świadectwo w Jakóbie, a zakon wydał w Izraelu; przykazał ojcom naszym, aby to do wiadomości podawali synom swoim, 6Aby poznał wiek potomny, synowie, którzy się narodzić mieli, a oni zaś powstawszy, aby to opowiadali synom swoim; 7Aby pokładali w Bogu nadzieję swoję, a nie zapominali na sprawy Boże, ale strzegli przykazań jego; 8Aby się nie stali jako ojcowie ich narodem odpornym i nieposłusznym, narodem, który nie wygotował serca swego, aby był wierny Bogu duch jego. 9Albo jako synowie Efraimowi zbrojni, którzy, choć umieli z łuku strzelać, wszakże w dzień wojny tył podali. 10Bo nie przestrzegali przymierza Bożego, a według zakonu jego zbraniali się chodzić. 11Zapomnieli na sprawy jego, i na dziwne dzieła jego, które im pokazywał. 12Przed ojcami ich czynił cuda w ziemi Egipskiej, na polu Soan. 13Rozdzielił morze, i przeprowadził ich, i sprawił, że stanęły wody jako kupa. 14Prowadził ich w obłoku we dnie, a każdej nocy w jasnym ogniu. 15Rozszczepił skały na puszczy, a napoił ich, jako z przepaści wielkich. 16Wywiódł strumienie ze skały, a uczynił, że wody ciekły jako rzeki. 17A wszakże oni przyczynili grzechów przeciwko niemu, a wzruszyli Najwyższego na puszczy do gniewu; 18I kusili Boga w sercu swem, żądając pokarmu według lubości swojej. 19A mówili przeciwko Bogu temi słowy: Izali może Bóg zgotować stół na tej puszczy? 20Oto uderzył w skałę, a wypłynęły wody, i rzeki wezbrały; izali też będzie mógł dać chleb? Izali nagotuje mięsa ludowi swemu? 21Przetoż usłyszawszy to Pan, rozgniewał się, a ogień się zapalił przeciw Jakóbowi, także i popędliwość powstała przeciw Izraelowi; 22Przeto, iż nie wierzyli Bogu, a nie mieli nadziei w zbawieniu jego. 23Choć był rozkazał obłokom z góry, i forty niebieskie otworzył. 24I spuścił im jako deszcz mannę ku pokarmowi, a pszenicę niebieską dał im. 25Chleb mocarzów jadł człowiek, a zesłał im pokarmów do sytości. 26Obrócił wiatr ze wschodu na powietrzu, a przywiódł mocą swą wiatr z południa; 27I spuścił na nich mięso jako proch, i ptastwo skrzydlate jako piasek morski; 28Spuścił je w pośród obozu ich, wszędy około namiotów ich. 29I jedli, a nasyceni byli hojnie, i dał im, czego żądali. 30A gdy jeszcze nie wypełnili żądości swej, gdy jeszcze pokarm był w ustach ich: 31Tedy zapalczywość Boża przypadła na nich, i pobił tłustych ich, a przedniejszych z Izraela poraził. 32Ale w tem wszystkiem jeszcze grzeszyli, i nie wierzyli cudom jego; 33Przetoż sprawił, że marnie dokonali dni swoich, i lat swoich w strachu. 34Gdy ich tracił, jeźliże go szukali, i nawracali się, a szukali z rana Boga, 35Przypominając sobie, iż Bóg był skałą ich, a Bóg najwyższy odkupicielem ich: 36(Aczkolwiek pochlebiali mu usty swemi, i językiem swoim kłamali mu; 37A serce ich nie było szczere przed nim, ani wiernymi byli w przymierzu jego.) 38On jednak będąc miłosierny odpuszczał nieprawości ich, a nie zatracał ich, ale częstokroć odwracał gniew swój, a nie pobudzał wszystkiego gniewu swego; 39Bo pamiętał, że są ciałem, wiatrem, który odchodzi, a nie wraca się zaś. 40Jako go często draźnili na puszczy, i do boleści przywodzili na pustyniach? 41Bo coraz kusili Boga, a Świętemu Izraelskiemu granice zamierzali. 42Nie pamiętali na rękę jego, i na on dzień, w który ich wybawił z utrapienia; 43Gdy czynił w Egipcie znaki swoje, a cuda swe na polu Soan; 44Gdy obrócił w krew rzeki ich, i strumienie ich, tak, że z nich pić nie mogli. 45Przepuścił na nich rozmaite muchy, aby ich kąsały, i żaby, aby ich gubiły: 46I dał chrząszczom urodzaje ich, a prace ich szarańczy. 47Potłukł gradem szczepy ich, a drzewa leśnych fig ich gradem lodowym. 48I podał gradowi bydło ich, a majętność ich węglu ognistemu. 49Posłał na nich gniew zapalczywości swojej, popędliwość, i rozgniewanie, i uciśnienie, przypuściwszy na nich aniołów złych. 50Wyprostował ścieżkę gniewowi swemu, nie zachował od śmierci duszy ich, i na bydło ich powietrze dopuścił; 51I pobił wszystko pierworodztwo w Egipcie, pierwiastki mocy ich w przybytkach Chamowych; 52Ale jako owce wyprowadził lud swój, a wodził ich jako stada po puszczy. 53Wodził ich w bezpieczeństwie, tak, że się nie lękali, (a nieprzyjaciół ich okryło morze,) 54Aż ich przywiódł do świętej granicy swojej, na onę górę, której nabyła prawica jego. 55I wyrzucił przed twarzą ich narody, i sprawił, że im przyszły na sznur dziedzictwa ich, ażeby mieszkały w przybytkach ich pokolenia Izraelskie. 56A wszakże przecież kusili i draźnili Boga najwyższego, a świadectwa jego nie strzegli. 57Ale się odwrócili, i przewrotnie się obchodzili, jako i ojcowie ich; wywrócili się jako łuk omylny. 58Bo go wzruszyli do gniewu wyżynami swemi, a rytemi bałwanami swemi pobudzili go do zapalczywości. 59Co słysząc Bóg rozgniewał się, i zbrzydził sobie bardzo Izraela, 60Tak, że opuściwszy przybytek w Sylo, namiot, który postawił między ludźmi, 61Podał w niewolę moc swoję, i sławę swoję w ręce nieprzyjacielskie. 62Dał pod miecz lud swój, a na dziedzictwo swoje rozgniewał się. 63Młodzieńców jego ogień pożarł, a panienki jego nie były uczczone. 64Kapłani jego od miecza polegli, a wdowy jego nie płakały. 65Lecz potem ocucił się Pan jako ze snu, jako mocarz wykrzykający od wina. 66I zaraził nieprzyjaciół swoich na pośladkach, a na wieczną hańbę podał ich. 67Ale choć wzgardził namiotem Józefowym, a pokolenia Efraimowego nie obrał, 68Wszakże obrał pokolenie Judowe, i górę Syon, którą umiłował. 69I wystawił sobie jako pałac wysoki świątnicę swoję, jako ziemię, którą ugruntował na wieki. 70I obrał Dawida sługę swego, wziąwszy go z obór owczych; 71Gdy chodził za owcami kotnemi, przyprowadził go, aby pasł Jakóba, lud jego, i Izraela, dziedzictwo jego; 72Który ich pasł w szczerości serca swego, a w roztropności rąk swoich prowadził ich. |