Polish Biblia Gdanska (1881) 1Jeszcze dalej Ijob prowadził rzecz swoję, i rzekł: 2Któż mi to da, abym był jako za miesięcy dawnych, za dni onych, których mię Bóg strzegł; 3Gdy pochodnia jego świeciła nad głową moją, a przy świetle jego przechodziłem ciemności; 4Jakom był za dni młodości mojej, gdy była przytomność Boża nad przybytkiem moim; 5Gdy jeszcze Wszechmocny był ze mną, a około mnie dziatki moje; 6Gdy ścieszki moje opływały masłem, a opoka wylewała mi źródła oliwy; 7Gdym wychodził do bramy przez miasto, a na ulicy kazałem sobie gotować stolicę moję. 8Widząc mię młodzi ukrywali się, a starcy powstawszy stali. 9Przełożeni przestawali mówić, a ręką zatykali usta swoje. 10Głos książąt ucichał, a język ich do podniebienia ich przylegał. 11Bo ucho słuchające błogosławiło mię, a oko widzące dawało o mnie świadectwo, 12Żem wybawiał ubogiego wołającego, i sierotkę, i tego, który nie miał pomocnika. 13Błogosławieństwo ginącego przychodziło na mię, a serce wdowy rozweselałem. 14W sprawiedliwość obłoczyłem się, a ona zdobiła mię; sąd mój był jako płaszcz i korona. 15Byłem okiem ślepemu, a nogą chromemu. 16Byłem ojcem ubogich, a sprawy, którejm nie wiedział, wywiadywałem się. 17I kruszyłem szczęki złośnika, a z zębów jego wydzierałem łup. 18Przetożem rzekł: W gniaździe swojem umrę, a jako piasek rozmnożę dni moje. 19Korzeń mój rozłoży się przy wodach, a rosa trwać będzie przez noc na gałązkach moich. 20Chwała moja odmłodzi się przy mnie, a łuk mój w ręce mojej odnowi się. 21Słuchano mię, i oczekiwano na mię, a milczano na radę moję. 22Po słowie mojem nie powtarzano, tak na nich kropiła mowa moja. 23Bo mię oczekiwali jako deszczu, a usta swe otwierali jako na deszcz późny. 24Jeźlim żartował z nimi, nie wierzyli, a powagi twarzy mojej nie odrzucali. 25Jeźlim kiedy do nich przyszedł, siadałem na przedniejszem miejscu, i mieszkałem jako król w wojsku, a jako ten, który smutnych cieszy. |