Polish Biblia Gdanska (1881) 1Czemuż od Wszechmocnego nie są zakryte czasy? a którzy go znają, nie widzą dni jego? 2Niezbożni granice przenoszą, trzody zabierają i pasą. 3Osła sierotek zajmują, a wołu od wdowy w zastawie biorą. 4Spychają ubogich z drogi; spólnie się muszą nędzni kryć na ziemi. 5Oto jako leśne osły w puszczach wychodzą na robotę swoję, wstawając rano na łupiestwo; pustynia jest chlebem ich, i dzieci ich. 6Na polu ubogiego pożynają zboże, a niepobożni z winnic zbierają. 7Nagich nocować przymuszają bez odzienia, którzy się nie mają czem nakryć na zimnie. 8Powodzią gór zmaczani bywają, nie mając mieszkania przytulają się do skały. 9Porywają sierotkę od piersi, a od ubogiego biorą zastaw. 10Nagiemu dopuszczają chodzić bez odzienia, a o głodzie chowają tych, którzy ich snopy noszą. 11A ci, którzy między murami ich wyciskają oliwę i prasy tłoczą, pragną. 12Ludzie w mieście wzdychają, a dusze zabitych wołają, a Bóg temu wstrętu nie czyni. 13Cić to są, którzy się sprzeciwiają światłości, a nie znają dróg jej, ani stanęli na ścieszkach jej. 14Raniuczko wstaje mężobójca, zabija ubogiego i niedostatecznego, a w nocy jest jako złodziej. 15Oko cudzołożnika pilnuje zmierzku, mówiąc: Nie ujrzy mię nikt; i zakrywa oblicze swe. 16Podkopywają w ciemności domy, które sobie naznaczyli, i nienawidzą światła. 17Ale zaranek jest im jako cień śmierci; jeźli ich kto pozna, przypada na nich strach cienia śmierci. 18Lekkimi są na wodach; przeklęty dział ich na ziemi; nie patrzą na drogę wolną. 19Jako susza i gorącość trawią wody śnieżne, tak grób grzeszników. 20Zapomina go żywot matki jego, a robak słodkość z niego czuje; niemasz więcej pamiątki jego, a nieprawość połamana jest jako drzewo. 21Roztrąca niepłodną, która nierodziła, a wdowie nie czyni dobrze. 22Pociąga też mocarzy możnością swoją: a gdy na nich powstał, zwątpili o żywocie swoim. 23Daje mu Bóg, na czemby bezpiecznie spolegać mógł: wszakże oczy jego patrzą na drogi ich. 24Na chwilę wywyższeni są, alić ich niemasz; zniżeni i ściśnieni będą jako inni wszyscy, a jako wierzch kłosa ścięci będą. 25A jeźli nie tak jest, gdzież jest ten, coby mi zadał kłamstwo, a coby obrócił wniwecz słowa moje? |