Polish Biblia Gdanska (1881) 1Ale odpowiedział Ijob, i rzekł: 2Słyszałem takowych rzeczy wiele; przykrymi cieszycielami wy wszyscy jesteście. 3I kiedyż będzie koniec tym próżnym słowom? albo co cię przymusza, że tak odpowiadasz? 4Azażbym ja tak mówił, jako wy, gdybyście wy byli na miejscu mojem? azażbym zbierał przeciwko wam słowa, i kiwałlibym nad wami głową swoją? 5Owszembym was posilał ustami memi, a ruchanie warg moich ulżyłoby boleści waszych. 6Ale jeźli będę mówił, przecież się nie ukoi boleść moja; a jeźli też przestanę, izaż odejdzie odemnie? 7A teraz zemdlił mię; spustoszyłeś, o Boże! wszystko zgromadzenie moje. 8Pomarszczyłeś mię na świadectwo, a znaczne na mnie schudzenie moje na twarzy mojej, jawnie świadczy przeciwko mnie. 9Popędliwość jego porwała mię, i wziął nienawiść przeciwko mnie; a zgrzytając na mię zębami swemi, jako nieprzyjaciel mój, bystremi oczyma swemi spojrzał na mię. 10Rozdzierają na mię usta swe, i sromotnie mię policzkowali, zebrawszy się społu przeciwko mnie. 11Podał mię Bóg przewrotnemu, a w ręce niepobożnych wydał mię. 12Byłem w pokoju, ale mię potarł; a uchwyciwszy mię za szyję moję, roztrzaskał mię, i wystawił mię sobie za cel. 13Ogarnęli mię strzelcy jego; rozciął nerki moje, a nie przepuścił, i rozlał na ziemię żółć moję. 14Zranił mię, raną na ranę; rzucił się na mię, jako olbrzym. 15Uszyłem wór na zsiniałą skórę moję, a oszpeciłem prochem głowę moję. 16Twarz moja płaczem oszpecona, a na powiekach moich jest cień śmierci. 17Chociaż żadnego łupiestwa niemasz w rękach moich, a modlitwa moja jest czysta. (a jeźli nie tak,) 18O ziemio! nie zakrywajże krwi mojej, a niech nie ma miejsca wołanie moje! 19Otoć i teraz w niebie jest świadek mój, jest świadek mój na wysokości. 20O krasomówcy moi, przyjaciele moi! wylewa łzy do Boga oko moje. 21Oby się godziło wieść spór człowiekowi z Bogiem, i jako synowi człowieczemu z bliźnim swym! 22Bo lata zamierzone nadchodzą, a ścieszką, którą się nie wrócę, już idą. |